Zwodniczy Glamór
Zaktualizowano: 24 sty 2022

Trafiła w moje ręce przedwojenna lampa w dobrym stanie. Takie zdobycze powinno się tylko zeszlifować, pomalować i na tym skończyć.

Nie wydziwiać

Zaczęłam zatem szlifować...Zaczęło iść trochę nieudolnie. Lampa ma dużo zakamarków, a drewno jest jak wiór. Pomyślałam, że po pomalowaniu nie będzie dobrego efektu. I zaczęłam wydziwiać...

Przedtem jednak miły i zawzięty Pan z Przymorza wymienił mi przewód.

Po krótkim namyśle potraktowałam lampę srebrnym sprayem Śnieżka o podobno bardzo dobrej przyczepności. Dopiero potem zrozumiałam, że najpierw trzeba było nałożyć podkład chociażby w postaci rozcieńczonego wikolu.

Spray ma to do siebie, że nie zakryje niedoskonałości, każdą najmniejszą rysę po szlifowaniu było widać jak na dłoni.
Wszystkiemu z niedowierzaniem przygląda się dynia.

Z pomocą przyszła: taśma ozdobna 15 mm termo kryształki. Przyklejona na gorący klej idealnie wpasowała się z wymiarem. Aby lampa nie była przesłodzona zmatowiłam ją trochę drobnym papierem ściernym.

Od zewnętrznej strony, na ramionach - również kryształki.

A po upadku pierwszego pomysłu jak zakończyć 'kulę'- z pomocą przyszły również.... kryształki !

Zrobiło się słodko.
Czego się dowiedziałam:
Taśma termo kryształki, 15 mm za jedyne 12,90 za metr.
Duch przeszłości schowany pod grubą warstwą świecidełek zapewne śpi.
Aha..
Pozostałą taśmę również spożytkowałam:

Pakuły, styropian, deseczka parkietowa, sznurek pakowy, gwoździki, wkręty, kawałek miedzianego drucika, klej...Jednym słowem wszystko co zostało po poprzednich pracach.

Hello

Miały wisieć na choince, skończyły na ścianie.